dzieci i pieniądze – kiedy zacząć dawać kieszonkowe?
Pieniądze nie rosną na drzewach. Nie mieszkają w bankomacie. Nie pojawiają się raptem same z siebie na koncie. Trzeba na nie zapracować.
Jestem z tych rodziców, którzy nie kupują swoim dzieciom zabawek bez okazji. Ani nie płacę za sprzątnięcie pokoju, wyniesienie śmieci czy dobre oceny w szkole. Daję im natomiast kieszonkowe, dostosowane do ilości lat. Czyli 3-latce daję 3 złote, 8-latkowi 8 zł i dostają te pieniądze regularnie, co tydzień.
Nawyki finansowe dzieciaków kształtują się przez obserwację nas – rodziców, więc warto zastanowić się nad swoim zarządzaniem pieniędzmi. A już od 2, 3 roku życia po prostu rozmawiać z dzieckiem o pieniądzach. Badania pokazują, że pokolenie milenialsów, czyli obecna młodzież lubi pożyczać pieniądze na przyjemności, zwiedzanie świata, w przeciwieństwie do emerytów, którzy zamiast się zadłużać, wolą ograniczyć wydatki i zaoszczędzić na coś.
Zdarza się, że 30-latek zarabiający 10 000 zł wydaje wszystko do cna i nie radzi sobie z zarządzaniem budżetem domowym. A 30-latek zarabiający 3 000 zł, może potrafić oszczędzać i być zadowolonym ze swojej sytuacji finansowej.
Jak nauczyć dzieci rozsądnego podejścia do pieniędzy? Co możemy zrobić, żeby nasze dzieci potrafiły w przyszłości poważnie myśleć o pieniądzach?
Wprowadzić kieszonkowe.
Gdy maluszek (3-4 latek) umie już liczyć, to świetny moment, gdy można mu zacząć dawać kieszonkowe. Kupić skarbonkę, żeby wrzucało te drobne monety i cieszyło się z tego. Bo teraz, gdy w sklepie/ reklamie zobaczy jakąś wymarzoną zabawkę, można odwołać się do jego oszczędności. Gdy jest to droga zabawka, a my naprawdę chcemy mu ją kupić (bo edukacyjna na przykład), można dołożyć nawet dużą część, ale pod warunkiem, że maluch wyda też na nią swoje oszczędności.
Kształtowanie prawidłowych zachowań w stosunku do pieniędzy, to przede wszystkim uczenie szacunku do nich. Podnoszenia tych drobnych miedziaków z ziemi, gdy je znajdziemy. Porównywanie cen, szukanie tańszych alternatyw. Nauka podczas zakupów sprawdzania wagi towaru i ceny – jeśli jakościowo są to podobne rzeczy, to warto wydać mniej za więcej, prawda? To jest nauka ekonomii, rozsądnego podejścia do pieniędzy.
Reklama manipuluje.
Dlatego musimy pokazać dzieciom, jak to się dzieje, że produkty są pokazane tylko od dobrej strony, że reklamy pobudzają chęć zakupu – mimo, że wcześniej nie mieliśmy ochoty na tę rzecz. Warto nawet maluchom opowiadać o tym, jak reklama jest robiona, że aktorzy, którzy w nich grają dostają za to pieniądze, scenariusz jest wyreżyserowany, a badania przedstawione w uproszczony sposób.
Kupowanie spokoju – to zła zasada.
Czasami widzę, jak rodzice kupują zabawki, czy słodycze, o które dzieci robią w sklepie awanturę. Więc jeśli maluch dostanie od nas słodycz w zamian za tymczasowe posłuszeństwo, za tymczasowe dobre zachowanie, to się skończy koniecznością dawania mu słodyczy przy każdej okazji. Takie zachowania ze strony rodziców są złe, budują nieprawidłowe nawyki dzieci.
Kasa na wycieczki.
Kolonie, obozy, wycieczki – oczywiście moje dzieci dostają kieszonkowe. A ja nagradzam je, gdy rozsądnie podchodzą do wydawania pieniędzy, na przykład, gdy z wycieczki wrócą z gotówką, dodaję im 20%, za to, że nie wydały na głupoty. Za to, że wolały zaoszczędzić i wydać je na coś rozsądnego.
Wspólne wakacje.
Gdy wyjeżdżacie razem na wakacje, dobrze jest ustalić z dzieckiem kwotę na pamiątkę z wakacji. Pozwoli Wam to uniknąć wystawania codziennie przed straganami z pamiątkami, a dziecko nauczy odpowiedzialności. Więcej o tym rozwiązaniu napisałam tu.
10 zł za…
Nie płaćcie dzieciom za obowiązki domowe, albo dobre oceny. Nam też nikt nie płaci za to, że zajmujemy się domem, robimy coś dla wszystkich. A nauka dla pieniędzy, daje motywację na bardzo krótką metę. Bo na 5 z matematyki trzeba się dużo uczyć, a na 6 z informatyki – niekoniecznie!
Stosujesz jakąś “złotą zasadę” co do dzieci i pieniędzy w domu? Podzielisz się nią w komentarzu?