trudne początki w podstawówce i zielona kredka
Mój syn tej jesieni rozpoczął edukację w podstawówce. Myślałam, mądry jest, czyta, będzie pięknie:) Tymczasem… na początku października, gdy go odbierałam po lekcjach okazało się, że nie do końca są to piękne początki. No cóż czyta, ale … bazgroli jak kura pazurem. Żadna literka nie jest podobna do siebie, w zeszytach i ćwiczeniówkach pojawiały się komentarze „do poprawy”, „nad tym musisz popracować” no i te mało uśmiechnięte buźki.
Zielony ołówek pomaga bo:
- Nasz mózg o wiele szybciej dostrzega błędy (o wiele prościej znaleźć skazę na czymś doskonałym, niż coś dobrego w nieładzie), więc skupienie się na wysiłku odnalezienia czegoś dobrego w zadaniu, zeszycie, zachowaniu dziecka kierunkuje nas w stronę pozytywnego nastawienia. Musimy ugryźć się w język, widząc błędy i poszukać dobrych rzeczy. Najpierw.
- Niepowodzenie za niepowodzeniem w danej dziedzinie sprawi, że dziecko będzie unikało konfrontacji z danym materiałem, przedmiotem, a gdy mamy na celowniku „powodzenie”, uzmysłowimy je dziecku i w ten sposób pomożemy mu jeszcze raz powielić tę dobrze zrobioną rzecz.
- Metoda Zielonego Ołówka wspiera naturalne procesy uczenia się, w skrócie – docenienie dobrze zrobionej rzeczy wyzwala wydzielanie neuroprzekaźników (dopaminy, opiatów),a w głowie pojawia się dobre samopoczucie, które dziecko będzie chciało powtarzać.
- Ale nie możemy chwalić za wszystko jak leci. Pochylając się nad zeszytem, materiałem, wykonanym zadaniem uczciwie szukamy czegoś co zrobiło dobrze, co nas pozytywnie zaskoczyło i nie przesadzając chwalimy dziecko za to (odnosząc się do faktów), tylko wtedy dziecko uzna, że to prawdziwa pochwała.
- Mocne strony zamiast błędów – jako tutor in spe, wiem, że dzięki podkreślaniu mocnych stron, dzieci mogą rozwinąć skrzydła. Szczególnie te, które zmagają się z ciągłymi niepowodzeniami.
Co sądzisz o metodzie zielonego ołówka?