ruchliwy uczeń? rodzicu, pomóż kinestetykowi w szkole!
Twoje dziecko cały czas się rusza. Gdy coś ogląda rusza się, gdy czyta – cały czas przerywa, reagując na wszystko co się dzieje. Gdy siedzi przy biurku, to się buja, bazgrze, bawi się czymś, psuje, rozkręca… Znasz takie sytuacje? Jest duża szansa, że masz w domu kinestetyka – czyli małego człowieka, który po prostu musi się ruszać!
Takie dzieci często przychodzą z uwagami od nauczycieli ze szkoły. Bo nie reagują na polecenia, bo cały czas przeszkadzają, bo inne dzieci nie mogą się przez nie skupić… Sami kinestetycy zauważają, że nie są w stanie czegoś zrobić tak jak inni – w tym samym czasie, albo tym samym sposobem, bo ciężko im się skupić, bo nie dadzą rady utrzymać koncentracji przez tak długi czas. Mają niską samoocenę, szczególnie jeśli rodzice i nauczyciele nie rozumieją ich i cały czas są upominane. Dla rodzica przyzwyczajonego do powszechnego wizerunku „pilnego” ucznia, trwającego w bezruchu nad czytanym podręcznikiem, taki ruchliwy potomek może być nie do przyjęcia!
To czy dziecko jest ruchliwe, czy spokojne zależy m.in. od osobowości dziecka i jego temperamentu. A te dwa czynniki są związane z budową układu nerwowego, czynnikami genetycznymi, sferą emocjonalną i jego upodobaniami – do aktywności czy interakcji z równieśnikami. Nie diagnozuję tu nadpobudliwości psychoruchowej, ADHD czy zespołu hiperkinetycznego. To duże problemy, z którymi powinniście poszukać pomocy u lekarzy. Ale jeśli Twoje dziecko jest chętne do współpracy, ale po prostu lubi się ruszać, warto poznać metody i sposoby, pomoce – które sprawią, że mały kinestetyk będzie bardziej świadomy swoich możliwości, problemów i lepiej mu będzie szła nauka.
Kinestetyk do skupienia potrzebuje ruchu – jego mózg jest w stanie stresu, gdy się nie rusza. Ciało w ruchu = koncentracja mózgu. W przypadku takich dzieci, najważniejsza pomoc jaką możemy im udzielić, to po prostu zrozumienie tej potrzeby ruchu i jej zaakceptowanie.
Mam znajomą nauczycielkę, który mając takie dziecko w klasie, angażuje je w każdą możliwą czynność wymagającą wstania z ławki. Wytrzesz tablicę? Pobiegniesz po kredę? Zanieś dziennik do sekretariatu, dobrze? Akceptując jego ruchliwość, zyskała w nim przyjaciela i ucznia, który w chwilach gdy musi być cisza i bezruch – jest w stanie nad sobą zapanować.
W szkole warto porozmawiać z nauczycielem – wychowawcą, albo w późniejszych klasach z nauczycielami, którzy mają największy problem z ruchliwością naszego dziecka. Można mu zasugerować, żeby usadzał naszego potomka poza zasięgiem swojego wzroku (żeby ciągły ruch dziecka nie dekoncentrował go), wykorzystywał go do pomocy przy ruchowych czynnościach na lekcji. Dla ucznia – kinestetyka świetną metodą na przetrwanie długiej lekcji jest… zgłaszanie się. Jedna 11-latka, z którą miałam przyjemność pracować powiedziała mi, że ona jest w stanie skupić się na lekcji, bo się zgłasza, zadaje pytania. A żeby pytanie miało sens, musi słuchać tego co nauczyciel mówi. Więc dwie pieczenie na jednym ogniu – bierze aktywny udział w lekcji, a przy okazji rusza się, no i dużo zapamiętuje.
Piórniki moich ruchliwych dzieci, są zaopatrzone w zabawki – tzw. fidget toys, dzięki temu w momentach, gdy ciężko im się skupić, czują narastającą irytację (mrowienie jak mówią), wyciągają sobie coś i międlą w dłoniach, skubią, ściskają, przekładają… Fidget toys mają bardzo ciekawą konsystencję, są inne w dotyku niż większość przedmiotów w naszym otoczeniu. Polska nazwa to „gniotek antystresowy”, nazwa jest trafiona, bo dzięki niemu poziom stresu u kinestetyka obniża się i wzrasta skupienie i motywacja do koncentracji na tym co właśnie widzi, słyszy, czyta… A na klasówkach, sprawdzianach – gdy sięganie po zabawkę nie jest wskazane, poradźcie dziecku, żeby ruszało … palcem w bucie 🙂
A jak Twój kinestetyk radzi sobie w szkole? Daj znać!