nuuudzi mi się….#wakacjezdziećmi
Jesteście na wakacjach… wokół lasy, jeziora, morze, łąki, pola… Wydaje się, że nic do szczęścia więcej nie trzeba, dzieci powinny szaleć, cieszyć się wolnością i możliwościami, które daje pogoda i otoczenie. A tymczasem słyszycie: „nudzi mi się, mogę pograć? pooglądać bajki? daj mi swój telefon, proooszę…”.
Co ciekawe, moja najstarsza córa rzadko narzeka na nudę, sama potrafi sobie zorganizować czas (bez smartfona w ręce). Czyta, gra w karty, rysuje… A młodsze dzieciaki, które dosyć wcześnie zetknęły się z przyjemnościami mobilnymi (i dla których mieliśmy mniej czasu), nie mają innych pomysłów na nudę – tylko wskoczenie do wirtualnego świata.
Granie, oglądanie bajek daje dzieciom maximum satysfakcji przy minimum wysiłku. Apki smartfonowe, są tak zaprojektowane, żeby prawie bez wysiłku osiągnąć nagrodę, zakończona plansza w planowanym czasie – dodatkowe życie, przejście labiryntu – brzękające monety lecą do portfela. Czytanie bajki wymaga od dziecka wysiłku umysłowego, musi usłyszane bodźce przekształcić w słowa, które wizualizuje sobie w głowie. Podążanie za fabułą i kojarzenie faktów – to wszystko wymaga myślenia. Natomiast gdy dziecko ogląda bajkę, jego mózg rozleniwia się podążając za wyświetlanym obrazem.
TYLKO W WIRTUALNYM ŚWIECIE NASTĘPUJE NATYCHMIASTOWA GRATYFIKACJA, W REALU TRZEBA SOBIE NA NIĄ ZAPRACOWAĆ. Jeśli dziecko ciągle otrzymuje nagrodę od razu (kolorowe obrazki, dźwięki) poprzez jedno krótkie działanie (ruch palca) od razu jego mózg produkuje dopaminę, wywołującą poczucie szczęścia. Więc jak później zachęcić dziecko do zdobywania satysfakcji na innych – poza wirtualnych polach, gdy taka przyjemność wymaga od niego większego wysiłku?
Miało być o pomysłach na “wakacyjne nuuudzi mi się”, a tymczasem jak zawsze wskoczyłam na ulubionego konika. To skończę:) Więc jeśli chcecie uniknąć widoku dzieci, które na wakacjach siedzą ze smartfonami w rękach i grają (tudzież utrzymują kontakty z koleżankami, za pomocą emotikonów:) – proponuję wakacje zacząć od ustalenia zasady – prostej i skutecznej. Telefon raz dziennie, przez 1/2 h, 1h (dopasować do wieku dziecka), o określonej porze (np. po obiedzie).
Przed wyjazdem na wakacje pakuję specjalny mały bagaż, który mnie ratuje, gdy dzieci marudzą, że im się nudzi. Oto zestaw “Torbo ratuj”:
- nowe mazaki (kredki świecowe dla młodszych) i rysownik z grubymi kartkami
- Karty do gry (te klasyczne obowiązkowo), Piotrusia, Fasolki dla młodszych, Munchkin dla starszych.
- Bierki, memory
- Duble (dla maluchów), ze starszymi świetnie się gra w Jungle speeda – obydwie gry ćwiczą spostrzegawczość i refleks).
- Farby do malowania palcami (albo do malowania po ciele)
- Szkło powiększające
- Gumę do skakania, skakankę
- „Psikawki” na wodę
- Balony do napełniania wodą
- Stare skarpety (niedoparki) + guziki + mini zestaw do szycia
- Kolorowanki, farby do malowania kamieni (mogą być zwykle plakatówki)
- Kreda (przyda się do gry w podchody, gdy jest kilkoro dzieci)
- Ulubioną planszówkę – u nas to może być: Dixit, Rummikub, Monopoly lub Osadnicy z Catanu
- Książki – oprócz wybranych przez dzieci, zabieram też jedną grubszą pozycję wybraną przeze mnie – do czytania wieczornego dla wszystkich (wybieram moje ulubione książki z dzieciństwa, do których mam sentyment i wcześniej opowiadam o nich dzieciom, żeby je zainteresować). Przykłady: „Ronja córka zbójnika”, „Dzika mrówka i …”, „Tomek na tropach…”, „Pipi Pończoszanka”, „Dzieci z Bullerbyn”, „Mała czarownica”….
O tym, że wakacje, to świetny czas, żeby nauczyć dzieci różnych nowych umiejętności i obowiązków domowych, pisałam tu. Pierwsze samodzielne pierogi z jagodami? Sos ze świeżych pomidorów do makaronu? Naleśniki? Dzieci bardzo chętnie zrobią sobie same posiłek, jeśli to będzie ich ulubiona potrawa
Za każdym razem zaskakuje mnie też to, jakie zabawy dzieci potrafią sobie same wymyślić. Taki czas najlepszych zabaw jest zawsze tuż przed pójściem spać, gdy robi się ciemno, nagle mają wenę na zabawę, znacie to?