karate? gimnastyka? na co Twoje dziecko już nie chce chodzić?
Byłam ostatnio z moim synem na treningu aikido. Wyjątkowo, więc, siedziałam i obserwowałam ćwiczenia, żeby móc z nim później porozmawiać. Moją uwagę przykuł chłopczyk, który po kilku minutach ćwiczeń, zszedł z maty i sobie siadł na podłodze. Potem wyszedł z sali, wrócił – ale nie na matę i do ćwiczeń, tylko do swojego pomysłu na zabawę. Trener, nie zwracał na niego uwagi, a mama chłopca, siedziała poza salą ćwiczeń (chyba celowo). Obserwowałam ją – na początku z nim rozmawiała, potem poćwiczyła razem z nim na macie, a potem chyba już dopadła ją rezygnacja (a wcześniej złość i frustracja).
Znam ją i wiem, że taka sytuacja powtarza się na każdych zajęciach. Moja pierwsza myśl, nie chce ćwiczyć – to nie. Szkoda pieniędzy i czasu na dojazdy.
A z drugiej strony…To chyba najprostsze i najgorsze co można zrobić.
Czytałam ostatnio świetną książkę „Upór. Potęga pasji i wytrwałości” Angeli Duckworth. Opowiada w niej o typach rodzicielstwa, opierając na badaniach wybór najlepszego, w którym rodzic jest wobec dziecka jednocześnie wymagający i pomocny. Ten typ nazwała „mądrym” rodzicielstwem – dzieci wychowywane w ten sposób są wytrwałe, lepiej i chętniej się uczą, nie biorą do siebie porażek i są skłonne do podejmowania nowych wyzwań.
Rodzic mądry, stawia swoim dzieciom poprzeczkę wysoko, wymagając wiele. Ale jednocześnie, wierzy w dziecko, i w to że mu się uda. Najpierw „uczy jak”, potem pomaga przejść przez trudności i zachęca do samodzielnego próbowania.
Przełóżmy to na sytuację zajęć dodatkowych. Wiadomo, że po pierwszej euforii – zapał spada (nawet u nas dorosłych). I jeśli po trzecich zajęciach dzieciak nie chce już chodzić na lekcje gry na gitarze (bo go bolą palce, a w ogóle to nie ma zdolności), warto namówić je do wytrwania do końca semestru (po miesiącu palce przestają boleć i okazuje się, że jednak jest fajnie). Wiadomo też, że zdarzają się gorsze dni – i jeśli akurat dziś trener powiedział, że było gorzej, a kolega coś niemiłego jeszcze dodał i „już nigdy więcej nie pójdę na ten głupi trening” – trzeba wejść w skórę dziecka, wczuć się w jego emocje, zaakceptować je i pomóc mu zrozumieć, że tak było tylko dziś. I że gorsze dni zdarzają się wszystkim, nawet dorosłym. Kolejny trening może przynieść radość z dobrze wykonywanych ćwiczeń, gola i super zabawę z kolegą.
Natomiast, jeśli sytuacja zniechęcenia pojawia się wielokrotnie i czujemy, że to naprawdę nie będzie ulubione zajęcie naszego dziecka, że źle się tam czuje, że zamiast radości i przyjemności, te akurat dodatkowe zajęcia przynoszą frustrację i zniechęcenie – w nowym semestrze, rodzic „pomocny”, zachęci dziecko do wybrania innych zajęć.
Podkreślam to w nowym semestrze, po ileż razy byłam świadkiem nagłej fascynacji dziecka po przezwyciężeniu pewnych trudności. Wiadomo, że to co zdobyte z większym trudem, bardziej cenimy. Bo cenimy nasze starania się i wysiłek włożony w osiągnięcie czegoś.
A historia chłopca, który lubi chodzić na zajęcia, ale nie lubi ćwiczyć – trwa. Każde dziecko jest inne, ma inne potrzeby czy ograniczenia. Trzymam za nich kciuki:)