Zbliża się Mikołaj i Święta, więc będzie o prezentach. Dziś moja koleżanka zapytała mnie: Ania, co zrobić, gdy nastolatka chce dostać karty tarota i biografie ulubionego rapera w prezencie, a jej rodzice będą źli, że takie prezenty dostała?
Prezenty są dla dziecka, a nie dla rodziców!
A co jeśli prezenty jakie dostanie, są wbrew zasadom, zgodnie z którymi chcemy wychować nasze dzieci?
Przykładów mogę podać mnóstwo – np. prezent od dziadków dla dwulatka, gadająca i wyjąca kolędy plastikowa maszkara, gdy rodzice pieczołowicie wyposażają od maleńkości dziecko w drewniane Montessori? Albo gra Fortnite dla 7-latka, gdy rodzice zabraniają mu w nią grać bo jest w niej przemoc i jest przeznaczona dla nastolatków?
Albo najpowszechniejsza rzecz – słodycze wypełnione białym cukrem, utwardzonymi tłuszczami, gdy Wy w domu jecie słodycze bardzo rzadko, dbając, żeby były zdrowe? Gorzka czekolada wygra z czekoladkami Kinder (przeznaczonymi w TV dla dzieci specjalnie przecież)? Nigdy w życiu!
A wracając do tej nastolatki, ja bym chyba z rodzicami przegadała temat prezentów i spróbowała ich namówić na delikatną zmianę perspektywy. Bo nawet jeśli biografii ulubionego rapera nie dostanie w tym roku – nie mamy klosza, pod którym ukryjemy naszą maleńką dziewczynkę. Zawsze może pożyczyć tę książkę od koleżanki, wypożyczyć z biblioteki itd. A rapera i tak pewnie będzie słuchała:)
“Dziadkowie są od rozpieszczania, a rodzice od wychowywania”. I wszystko pięknie, ale gdy dziadkowie mieszkają daleko, wtedy w te rzadkie chwile mogą rozpieszczać, niech będzie. Ale gdy widujecie się często, a wnuki od progu są witane słodyczami (gdy w planach jest właśnie rodzinny obiad) – czas na poważną rozmowę. Albo ograniczenie kontaktów.
Święta to niesamowity czas i gdy pojawia się pierwsza gwiazdka na niebie w Wigilię, byłoby jeszcze piękniej, gdyby babcia i dziadek nie wydawali na prezenty dla ukochanego wnuczka połowy swojej emerytury.
Kilka pomysłów na udane prezenty:
- Piszcie listy do świętego Mikołaja – z maluchem może napisać je rodzic, a starsze dziecko poprośmy o rozwagę i wybranie 3 zabawek z wielu (bo elfy mają ograniczone zasoby). Potem taką listę pokazujemy dziadkom i dzielimy się, co kto na jaką okazję kupi. Dodatkowo, pisząc z dzieckiem możecie zapanować nad listą świadomie wybierając rzeczy, które będą dłużej służyły, nie będą wyprodukowane w Chinach, a mimo wszystko maluch będzie się cieszył gdy je dostanie.
- Gdy pokój dziecięcy jest wypełniony zabawkami, a Wy wiecie, że Waszą córkę najbardziej na świecie ucieszą lekcje baletu – może babcia i dziadek sfinansują taki kurs baletu, a nawet będą odwozili i przywozili wnuczkę z zajęć? Dwie pieczenie na jednym ogniu upieczone, maluch pobędzie z dziadkami, no i jaki piękny, rozwojowy prezent dostanie!
- Z moją rodziną od lat robimy losowanie przed Świętami, na razie biorą w nim udział dorośli, wyznaczamy limit kasowy prezentu i już! Prościej jest kupić prezent dla jednego dorosłego (podpytanego wcześniej o czym marzy), niż obdarować każdego z 10 członków rodziny kolejną parą kapci z reniferkami (gdy pary z poprzednich lat jeszcze nieużyte kurzą się na półce) . W epoce konsumpcjonizmu kupowanie mniejszej ilości rzeczy, lepszej jakości – to dobry obyczaj.
- Jeśli natomiast dziadkowie są niereformowalni, i wiecie, że mimo wcześniejszych ustaleń i tak prezenty podniosą choinkę do góry, a po rozpakowaniu i włączeniu plastikowych ryczących dżdżownic, piesków na baterie i innych maszkar, chęć ucieczki zdominuje Was… przeczekajcie ten moment. Wdech, wydech, wdech, wydech. Z kilku najbliższych zabawek wyciągnijcie baterie. Kilka kolejnych może się zgubić za kanapą. A wyjeżdżając zaproponujcie kochanym dziadkom, że wybraną część zabawek zostawicie u nich, żeby maluch miał się czym bawić, gdy do nich przyjedzie z wizytą. I to najlepsza zemsta!